Początek przygody
Moja przygoda z fotografią przyrody rozpoczęła się pewnego wrześniowego poranka. Kilka dni wcześniej usłyszałem od znajomych o sowie przesiadującej na drzewie w ich przydomowym ogródku. Może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że to zwykłe osiedle, pełne domów, ludzi, dróg i samochodów. Nie chciało mi się wierzyć, żeby w takim miejscu mogła pojawiać się „duża” sowa:
– jak się pojawi, dajcie znać– powiedziałem, zapominając o temacie.
Pewnego ranka obudził mnie dźwięk sms-a, a w nim:
„Jak chcesz zobaczyć sowę, przyjedź. Nina i Daniel”.
Wziąłem ze sobą to, co miałem – kompakt Fuji – i pojechałem kilka ulic dalej. Tak oto powstały te dokumenty Sowy Uszatej ( Asio Otus). Do dzisiaj zrobienie lepszych zdjęć jej samej lub jej kuzynów z rodziny sów pozostaje marzeniem.
Inne początki
Wszystkie te zdjęcia to odkrywanie, jak cudny jest świat natury – gdy przyjrzeć mu się bliżej. Ot, zwykła Mysz Polna ((Apodemus agrarius), jakże sympatycznie wygląda z tej perspektywy. Albo dziwny wodny ptak, którego nigdy wcześniej nie widziałem: Nur Rdzawoszyi (Gavia stellata), spotkany na podmiejskim zalewie. Czy, najbardziej wytworna dama, czyli Daniel (Dama Dama). Tak naprawdę, mógłbym wymieniać w nieskończoność, pamiętam każdą chwilę, w których te zdjęcia powstawały i emocje, jakie mi towarzyszyły.